piątek, 3 lutego 2017

Rozdział 1. Peron pełen pożegnań

  "Rodzina jest w życiu oparciem, 
czymś co chroni, co daje siłę."
Sophia Loren

Stała na peronie pełnym ludzi. Właściwie to nawet nie chciała tutaj być. To wszystko przez tego upartego, angielskiego dyrektora, jak mu tam było… Da.. Do... Dumbledore. Tak, chyba tak… Powinna była teraz siedzieć sama, w pokoju, za zamkniętymi drzwiami, jak to robiła niemal przez cały okres wakacji, spędzony w Anglii. Przecież istniało coś takiego jak nauczanie domowe, a ona była nawet pojętną uczennicą, więc nie widziała ku temu żadnych przeszkód. Przynajmniej nie stanowiła by realnego zagrożenia dla każdej napotkanej osoby.

Czuła na sobie palące spojrzenia uczniów, jak i ich rodziców. Z całą pewnością nie wyglądała na zgubiona jedenastolatkę, nawet z tym swoimi marnymi sto sześćdziesięcioma centymetrami wzrostu. Przezornie zerknęła na swój ubiór, by sprawdzić, czy aby na pewno nie było nigdzie śladów jakiejkolwiek plamy. Czarne glany, spodnie dzwony wykonane z ciemnej przypominającej jeans tkaniny i również czarna, zapinana na drobne guziki koszula, ze stójką u szyi – wszystko było całkowicie czyste.

Spojrzała na stojąc obok niej mamę, która podobnie jak córa, jeszcze kilka sekund temu, wpatrywała się bez słowa w czerwoną lokomotywę znajdującą się przed nimi. Była to Ophelia Wilhemina Kowalska, kiedyś znana również pod szlachetnym nazwiskiem Goldenmayer. Kobieta po czterdziestce ubrana była w białą, dokładnie wyprasowaną koszulę i czarną lekko dopasowaną spódnicę sięgającą niemal płowy łydek. Jej fryzurę stanowił równo uczesany, zgrabny i idealny kok, z którego jak się wydawało, nie miał prawa wydostać się nawet najmniejszy kosmyk brązowych włosów. Tylko ciemna czarodziejska peleryna, zarzucona na jej plecy, świadczyła o tym, że należała ona do magicznego świata.

Nastolatka rzuciła przelotne spojrzenie w kierunku wiszącego na ścianie obok zegara. Wskazywał jedenastą czterdzieści pięć, za piętnaście minut miał odjechać pociąg.

Jesteś pewna, że się nie spóźnisz. Nie chce, abyś przeze mnie miała jakiekolwiek problemy zwróciła się do mamy przerywając panującą wokół nich od dłuższego czasu ciszę.

Tak, Zosiu… powiedziała odrywając swój nieco nieobecny wzrok od lokomotywy i odwróciła głowę w stronę córki. Uprzedziłam ich o zaistniałej sytuacji. Mogę się spóźnić te kilka minut. A nawet jeżeli… To poradzę sobie, w końcu jestem już dorosła, prawda – mówiąc te słowa uśmiechnęła się lekko, jednak jej oczy nadal wyrażały jakiś głęboko ukryty wielki smutek.

Dziewczyna nazwana Zosią, także spróbowała się uśmiechnąć, lecz wszedł jej raczej krzywy grymas. Wiedziała, że jej rodzicielka da sobie radę, jednak oprócz tego widziała jak kruchą i delikatną osobą była w środku. Jak każdego dnia kryła się za maski silnej, niezależnej i nie do złamania…

Niespodziewanie Ophelia przygarnęła do siebie swoje dziecko i wyszeptała w jej brązowe mieniące się lekko miedzą włosy:

  Kocham cię. Zawsze. Pamiętaj o tym, słońce – po czym złożyła lekki, ale czuły pocałunek na jej czole.

Ja ciebie też, mamo – dziewczyna wyszeptała te słowa w nieskazitelną bluzkę matki.

Po czym obie się od siebie oderwały. W oczach pani Kowalskiej chwilę jeszcze, niczym drobne diamenciki, błyszczały słone łzy. Otarła je ukradkiem, wierzchem dłoni, tak aby nikt nie zauważył tego momentu jej słabości.

Cóż, chyba się już nie pojawią… Za dziesięć minut odjeżdża pociąg, więc… ale niedane było nastolatce dokończyć tego zadania, gdyż przed nią jak spod ziemi wyrosły cztery męskie sylwetki, wyższe od niej nawet o kilkadziesiąt centymetrów.

O nas mowa? zapytał zawadiacko najwyższy z nich, brunet z lekkim zarostem o piwnych oczach, wglądający na najstarszego z całej czwórki – Witaj, mamo – ucałował delikatnie kobietę w policzek. Hej, siostra – zwrócił się do dziewczyny. Przepraszam, że musiałyście tyle czekać, ale…

  Trochę się pogubiliśmy... – przerwała mu piwnooki szatyn, ciut niższy od starszego brata.

  Przydałoby się tutaj lepsze oznakowanie, czy coś… dopowiedział trzeci z nich wyglądający identycznie jak jego przed mówca, jednym słowem był jego bliźniakiem.

  Ale ktoś życzliwie wskazał nam drogę. Więc chyba samodzielny spacer po Londynie możemy uznać za zaliczony, co nie chłopaki – rzekł wyglądający na najmłodszego, na oko dziewiętnastoletni niebieskooki brunet.

  Dobrze, już dobrze – Ophelia uspokoiła swoich synów jednym gestem ręki. Wyjaśnienia zostawicie dla swojej siostry, w końcu to ona spóźni się przez was na pociąg… A tak poza tym, dlaczego nie ma z wami Oriany i Ani? to pytanie skierowała bardziej do swego pierworodnego.

Mała źle się czuła i Oriana została z nią w domu – wyjaśnił.

Mam nadzieje, że to nic poważnego – zaczęła niepewnie.

Nie martwa się na zapas, to tylko zwykłe przeziębienie – brunet uspokoił swoją matkę.

Dobra koniec tych, smętów, stary… powiedział jeden z bliźniaków i całą czwórką szczelnie otoczyli siostrę.

  No, Zośka. Masz być, w tym Hogwarcie, grzeczna. Tylko tak optymalnie, jakoś bez większej przesady… Pamiętaj, że zawsze możesz do któregoś z nas napisać, wystarczy jedna sowa, jastrząb, czy cokolwiek, a my już zajmiemy się kim trzeba… A najważniejsze uśmiechnij się i przestań straszyć innych tym krzywym grymasem… Poznawaj nowych ludzi, zawiąż nowe znajomości… I skończ się zadręczać. To nie była twoja wina! ciężko było w całej tej wypowiedzi wyłapać pojedynczych autorów danych „życzeń”, wszystko zalało się w jedną z lekka chaotyczną całość.

Piątka rodzeństwa przez dłuższą chwilę zamarła w wielkim uścisku. Dziewczyna przez moment naprawdę poczuła się jak za dawnych lat, szczerze szczęśliwa i beztroska. Szybko jednak przywołał swoje myśli do porządku.

Rozległ się ponaglający uczniów gwizd lokomotywy. Zostało tylko kilka minut do odjazdu…

Ymm… Chłopaki, pomógłby mi któryś z kufrem? zapytała.

Jasne. Gdzie go zanieść? zapytał najmłodszy z braci.

Wystarczy, że postawisz w jednym z wagonów, dalej już sobie poradzę… Tak może być ósemka – potwierdziła nieme zapytanie chłopka. Dzięki, Janek.

Po raz ostatni spojrzała na pozostały braci i matkę. W duchu cieszyła się, że jednak inni członkowie jej rodzinki nie postanowili towarzyszyć dziewczynie w tym „tak ważnym dniu”. Czuła by się wtedy jakoś mniej komfortowo.

Odwróciła się i zniknęła za drzwiami jednego z wagonów. Zajęła jedyny w całości wolny przedział w okolicy. I zaczęła machać ręką, wychylając się przez uchylone okno, do oddalających się, z każdą sekundą coraz bardziej, bliskich, aż w końcu stali się, razem z całym peronem, tylko zamazaną, zasnutą dymem i niewyraźną plamką na horyzoncie…

Właśnie postawiała za sobą jedną bezpieczną ostoję. Stała się łatwym celem i śmiertelnym niebezpieczeństwem dla wszystkich. Obiecała przecież, że nie narazi już nikogo więcej… Teraz już nic nie było pewne. Nie było już odwrotu...


Hej! Witam w pierwszym rozdziale. Jak się podoba? Z góry przepraszam za wszystkie błędy. 

26 komentarzy:

  1. Magiczny, tajemniczy rozdział. Ale muszę Cię pochwalić - perfekcyjnie napisany pomimo paru błędów.
    No i dalej nic nie wiemy. Kim jest ta cała Zosia? Dlaczego tak bardzo boi się samej siebie? W końcu na każdym kroku wypomina,że jest zagrożeniem dla innych. Ciekawe...
    Z niecierpliwością czekam na więcej i dalszy rozwój akcji! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :* Wszystko powoli będzie się wyjaśniać... W swoim czasie. Na razie trochę poweje tajemnicą, aby potem wszystko się elegancko rozwikłało ;)

      Usuń
  2. Hej, hej! :)
    Mówiłam wcześniej, że na pewno przeczytam pierwszy rozdział i swojej obietnicy dotrzymam. :D
    Rozdział przeczytałam chyba z dwa dni temu, ale jakoś nie skomentowałam. :P W sumie nie wiem czemu... Ale teraz nadrabiam. ^^
    Powiem szczerze, że mi się podobał. Ładnie to wszystko opisałaś. Opowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie i myślę, że będzie to fajna historia. A za czasy Huncwotów masz ode mnie plusa, bo ostatnio mam upodobanie na czytanie opowiadań właśnie w tych czasach. ;D
    Fajnie wyszły Ci relacje między chłopakami a Zośką. ;)
    Tylko wydawało mi się, że było troszkę za mało opisów jej emocji...
    Tak, najpierw piszę, że fajnie ci wyszły relacje, a później, że za mało opisów... Cała ja! :P
    Ale o co mi chodzi... Niby ma silne relacje wiążące ją z braćmi, ale nie jest to za bardzo opisane. O, w ten sposób! ;)
    I oczywiście, jak to ja, muszę się przyczepić do błędów. Troszkę ich było. Ale powiem szczerze, że nie chce mi się ich wypisywać. xd
    To chyba tyle. :)
    Pozdrawiam i dużo weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :D
      Na początku napiszę coś bez sensu... Aaaa!!! Zakręcona dodała komentarz pod moim rozdziałem!*skacze niczym wariatka po pokoju* Już myślałam, że przeraziłam Cię swoją ortografią i interpunkcją xD
      A tak bardziej na poważnie... Cieszę się, że zaczątek historii Ci się spodobał i mam nadzieję, iż całość opowiadania również przypadnie Ci do gustu. :)
      Jeżeli chodzi o scenę Zosi z braćmi, dziękuje za cenną uwagę. Na przyszłość postaram się zwrócić większą uwagę na emocje bohaterów.
      Błędy :\ Jak ja nie lubię, kiedy się u mnie panoszą. Pozostaje mi przejrzeć ponownie tekst i przyłożyć się do poszukiwań bety.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Haha, nie spodziewałam się, że moim komentarzem wywołam tyle radości. ;D
      Jeśli byś chciała, to mogę sprawdzić Twoje rozdziały. Co prawda betą nie jestem, ale coś tam wiem. ;)
      Jak coś to mój e-mail jest na Księgozbiorach Hogwartu (zakładka 'załoga'). ;) I jakby co, to prosiłabym, żebyś napisała u mnie na blogu, że wysłałaś mi je. ;)
      Pozdrawiam! :)
      ramione-zapomnijmyoprzeszlosci.blogspot.com

      Usuń
    3. *dramione-zapomnijmyoprzeszlosci.blogspot.com

      Pomyliłam się w linku. :P

      Usuń
  3. No, jestem i tutaj. :)
    Rozdział dość krótki, ale mi się bardzo podoba. Wprowadza nas powoli w opowiadanie. Zastanawia mnie tylko jedno, jak to jest, że polska rodzina dostała się do Hogwartu, skoro tam przyjmowano tylko rodowitych Anglików i Irlandczyków, ale to pewnie zamierzony zabieg. :D
    Jestem ciekawa, jak Zosi będzie się podobało w szkole i czy jakoś się przekona. Swoją drogą ona ma szansę spełnić jedno z moich największych marzeń, haha, ja bym tego nie zmarnowała. :D
    Widać, że jest naprawdę bardzo zżyta z rodzeństwem, uwielbiam takie relację!
    Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na nowy rozdział i życzyć Ci mnóstwa weny. Ja tutaj oczywiście zostaję, już dodaję do linków. :D
    Pozdrawiam serdecznie! <3
    for-one-more-chance.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Co do tej zasady, że do Hogwartu przyjmowano tylko rodowitych Anglików powiem tyle w samej serii Harry'ego Potter nie jest to elokwentnie pokazane. Weźmy na przykład Cho Chang, sam opisany przez autorkę wygląd wskazuje, że ma azjatyckie korzenie, nie mówiąc już o imieniu i nazwisku, co nie wyklucza, iż ma także jakiś angielskich przodków. Podobnie z na przykład jest Angeliną Johnson czy Lee Jordanem, którzy są czarnoskórzy, więc nie mogli być rodowitymi Anglikami, co nie wyklucza, że ich przodkowie byli. Podobna sytuacja jest u Zosi, będąc pół Polką, pół Angielką, miała takie samo "prawo" uczenia się w Hogwarcie jak oni. Poza tym, co jeszcze rozwinę wizyta Dumbledora była w tej kwestii znacząca. :)
      Co do życia Zosi w nowej szkole za wiele zdradzić nie mogę, popsułabym czytanie, ale na pewno będzie ciekawie. ;)
      Heh. Nie ma to jak opisywać relacje ze starszym rodzeństwem samemu go nie mając (posiadam młodsze :P)
      Dziękuje i serdecznie witam w szalonej rodzince tego opowiadania. :D xD

      Usuń
  4. Jejku co tu jeszcze napisać czego nie napisano w reszcie komentarzy? 😂😂
    Strasznie Cię przepraszam, że tak późno komentuję,nwm czemu nie skomentowałam odrazu po przeczytaniu po prostu chyba nie miałam weny (nadal jej nie mam).
    Nie lubię matki Zosi... jest dziwna. Zazdroszczę jej takiego rodzeństwa ❤❤
    Sposób w jaki napaisałaś ten rozdział, taki tajemniczy i cudowny po prostu skradł moje serce. Zawsze wiedziałam, że piszesz bardzo dobrze, a teraz uważam, że świetnie.
    Na błędy tak jak zawsze nie zwracałam uwagi bo nie błędy są najważniejsze, a fabuła która chwyta za serce.
    Jestem ciekawa o co chodzi z tą tajemnicą i dlaczego Zosia myśli, że jest zagrożeniem dla wszystkich...
    Życzę dużo weny i pozdrawiam 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba ja powinnam przeprosić za nachalość w "Spamowiniku" całkowicie rozumiem brak weny.
      Co do Ophelii, mamy Zosi, jest i będzie dość specyficzną postacią (przynajmniej w obecnym zarysie fabuły) może uda mi się "wyprowadzić ją na ludzi" xD
      Co do mojego stylu pisania jest przeciętny, znam osoby piszącego lepiej, ale dziękuje :*
      Jeszcze raz DZIĘKI :*

      Usuń
  5. Rozdział bardzo mnie zaciekawił i mam nadzieję, że ta historia fajnie się rozwinie! Cieszę się, że trafiłam tutaj, mimo że mam ostantio bardzo mało czasu będę starała się odwiedzać Ciebie jak najczęściej! Czekam na więcej!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ❤
      Mam nadzieję, że pozostaniesz tutaj jak najdłużej :)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. Ciekawy i trochę mroczny rozdział. Zastanawiam jakie zagrożenia dla innych niesie Zosia, 11-letnia dziewczynka. Swoją drogą jej matka też mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Wspomniałam o tym (albo i nie... XD) w rozdziale, że Zosia ma już 15 lat ;).

      Usuń
  7. Witam ponownie!
    Tak, przeczytałam, jak obiecałam. Nie wiem, dlaczego miałabym nie przeczytać, skoro to takie krótkie, że aż strach się bać? ;p
    Ja mam 165 cm wzrostu, o pięć centymetrów więcej, ale mnie nie obrażaj. ;D
    ,,No, Zośka. Masz być, w tym Hogwarcie, grzeczna. Tylko tak optymalnie, jakoś bez większej przesady…” Ta wypowiedź mnie rozwaliła.
    Jeszcze chcę się zapytać: za ile mniej więcej planujesz dodać kolejny rozdział? Miesiąca chyba nie każesz czytelnikom czekać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, 165 mówisz i tak jesteś wyższa ode mnie 164 xD
      Mnie też rozwal ta wypowiedź, chociaż sama ją wymyśliłam xD
      Nie miesiąca raczej nie, ale ze mną to nic nie wiadomo. Jak Cię to pocieszy to powiem, że właśnie pracuję nad następnym rozdziałem, mam już jedną stronę w Office/Wordzie :D Szaleję prawda :)

      Usuń
    2. O, a jednak nie śpisz jeszcze. Zwykle wiadomości dostaję koło 11/12 - albo czytam powiadomienia raczej, co oznacza, że odpisano mi rano. ;D
      Centymetr, haha. Zresztą, nawet gdybym była wyższa, modelką bym nie została.
      I o to chodzi! Ważne, by tworzyć coś, co bawi nas samych - lub interesuje.
      Nie martw się, wena przyjdzie. Taa, wpełznie do domu i Cię udusi niczym wąż. ;D Albo lepiej, zaproś Nagini.

      Usuń
    3. Coś sunie po podłodze mojego pokoju, czyżby moja wena xD Mój problem z weną polega na tym, ze pojawia się ona w nocy, a najczęściej tuż przed samym zaśnięciem, kiedy komputer już wyłączony.

      Usuń
    4. Ja wszystko piszę na smartfonie. Mam przewagę, haha.
      A nie możesz zapisać pomysłu na kartce - tak, by do niego potem wrócić? Niezbyt przebiegłe, ale przebiegłe. (;

      Usuń
    5. Oczywiście, że zapisuję. Tylko potem mam problem z całkowitym tego odtworzeniem, ale już się wycwaniłam. Mam dyktafon. :D (Jak dobrze mam pokój sama w najdalszym zakątku domu xD)

      Usuń
    6. Jak każdy, też mam, ale go nie używam. Po prostu notuję w moim notatniku w smartfonie to, co potrzeba, a potem jakoś idzie to pisanie, no i wygodniej się siedzi korzystając ze smartfona niż z komputera, choć czasami muszę z niego korzystać.
      U góry pewnie, hah.

      Usuń
    7. Ja jakoś nauczyłam się pisać na komputerze i szybciej mi to idzie, niż na telefonie, może dlatego że od niedawana mam smartfona xD
      Zaskoczę się Cię. Mój dom nie ma piętra. Chyba, że liczyć zagracony strych, do którego nie ma schodów. Mam pokój niedaleko drzwi wejściowych, w dobudówce jak my to nazywamy.

      Usuń
    8. Pewnie tak. Albo klawiaturę masz niewygodną. Proponuję rozejrzeć się po Google Play. (:
      Mój piętro ma - i strych też, ale tam tyle rzeczy się wala, że aż strach się bać. Szkoda tylko, że schody na strychu nie mają poręczy. Mam czasem wrażenie, że runę w dół - dlatego trzeba bardzo ostrożnie chodzić.

      Usuń
    9. Moment, siedziałaś aż tak późno przy komputerze? 0.0

      Usuń
    10. Dokładnie przy laptopie, ale cii... XD Nikt nie musi wiedzieć.

      Usuń
    11. Ale w sumie jak już to napisałam to i tak wszyscy to wiedzą xD

      Usuń